piątek, 1 marca 2013

Druga swoboda

Druga swoboda
"Wolność zawsze przychodzi
Z niepewnością i z  ryzykiem.
Nie można mieć wolności,
Bez niepewności."

    Siedziała w tonącej w mroku komnacie wolno wyciągając przed siebie dłoń, nad którą uformowała się mała kula ognia. Przebywała w zamku od pięciu lat, lecz dalej nie potrafiła zrozumieć czemu w zamian za pomoc Zła Królowa zażądała, by nauczyła się magii.Doskonale wiedziała, że kobieta ma plan, nie potrafiła jednak rozszyfrować jaki, a ta, mimo że od pewnego czasu traktowały się prawie jak siostry, nie zamierzała jej nic powiedzieć, a przynajmniej nie w najbliższym czasie.
***
     Niska dwudziestopięcioletnia dziewczyna o jasnych włosach, błyszczących, w blasku księżyca, niczym złoto patrzyła promiennymi, zielonymi oczami na spokojną taflę oceanu. Niedawno do Storybrooke przybył Kapitan Hook, co było pewną odmianą w jej życiu, w którym całkowicie, poświęciła się najpierw nauce i Henry' emu, a następnie pracy i muzyce. Nie została ukarana klątwą, a jedynie przeniesiona do miasteczka wraz z Reginą, więc to, że studiowała w Bostonie nie sprawiło, że zapomniała cokolwiek, chociaż wiele, by dała, aby nie pamiętać. W jej życiu ostatnio mało się działo i była przekonana, że Hook może wymyślić coś ciekawego, co sprawi, że polubi tą mieścinę zamiast przeklinać przyszywaną siostrę i uznawać mieszkanie w niej za srogą karę. Na jej nieszczęście mężczyzna, po postrzeleniu Belle, został potrącony przez samochód i leżał w szpitalu ze wstrząśnieniem mózgu oraz połamanymi żebrami. W dodatku szery Storybrooke, Emma Swan, średniego wzrostu blondynka będąca córką Śnieżki i jej księcia, pozbawiła go haka.
    Cóż... Tak właściwie rodzina nawet nie wiedziała o jej przyjeździe, odkąd, w zeszłym tygodniu, przekroczyła granicę cały czas mieszkała w małym domku, w lesie, w mieszkaniu, które kiedyś na jej prośbę stworzyła Regina. Z ukrycia obserwowała ludzi, którzy znali już prawdę o swoim prawdziwym "ja". Z żalem też obserwowała odsuniętą od społeczeństwa siostrę i jej adoptowanego syna, który większość swojego czasu spędzał z biologiczną matką. 
   Ubrała granatową koszulkę, czarne, wygodne spodnie oraz buty na koturnach. Zapięła pod szyję ciemną, skórzaną kurtkę i włosy, jasne z jednym, błękitnym pasemkiem, uczesała w schludną kitkę na czubku głowy. Malując usta lekko różowym błyszczykiem włożyła przeciwsłoneczne okulary kierując się do wyjścia.
***
   -Dzień dobry- oznajmiła lodowatym tonem. Gdy weszła do szpitalnej sali numer dziewięć zastała widok, który wywołał nieznaczne uniesienie brwi oraz nagłą irytację. Na łóżku, nadktórym stała szeryf zaciskając usta w wąską linię, leżał Hook, a z jego warg płynęła wąska strużka rubinowej krwi. Pod oknem stał Rumpelstiltskin z drwiącym uśmiechem czekając na reakcję rannego.- Czy mogę wiedzieć co tu robicie ico to ma znaczyć?- Pirat podniósł na nią wzrok, a Mroczny mruknął coś pod nosem.- Przepraszam,nie dosłyszałam, panie Gold- powiadomiła go chłodno, z niechęcią. Chwyciła dziewczynę za ramię i szarpnięciem odsunęła od łóżka.- Proszę wrócić do siebie i wykonać powierzoną pracę, także  papierkową, szeryfie. Z racji tego, że zalega po kątach mogę odebrać pani tytuł.- Gdy kobieta opuściła pomieszczenie zacisnęła wargi i spojrzała na osobę najstarszą w pomieszczeniu. -Do zobaczenia wieczorem, w pana sklepie, Gold.- Przytaknął jej z niechęcią skinieniem głowy i wyszedł bez słowa, mieli umowę,której nie chciał łamać. 
-Miło cię znów widzieć, Sophie-Ann, wybacz ani się nie ukłonię ani nie zaproponuję piwa.- Uśmiechnął się do niej z kpiną.
-Przyjemność po mojej stronie, kapitanie Jones- odpowiedziała ze spokojem, nie zwracała uwagi na jawną zaczepkę, doskonale widoczną w błyszczących oczach. Zdjęła okulary, a na jej wargach pojawił się delikatny uśmiech.- Po wypuszczeniu zapraszam do mnie, znajdziemy ci pokój i ubrania, przykro mi, ale pirat nie da sobie rady sam, tym bardziej wśród mieszkańców, którzy go nienawidzą. W dodatku Titelitury jest właścicielem Storybrooke- poinformowała go. -Rozumiem- odparł i szarpnął nadgarstkiem przypiętym do łóżka.- Cholerna, Swan- mruknął pod nosem, zaśmiała się i ruchem dłoni sprawiła, że zapięcia trzasnęły uwalniając rękę.- Łap.- Rzuciła mu pudełko z adresem, jej numerem komórki i kluczami.- Jeśli czegoś potrzebujesz powiedzim, że chcesz się skontaktować z Sophie Mills.- Skinęła mu głową i opuściła najpierw pomieszczenie, a zaraz potem szpital.
   Idąc przez miasto włożyła okulary, kierowała się w stronę szkoły. Mijała ludzi witając ich lekkimi uśmiechami. Studiując Bostonie zdążyła zapomnieć, że Storybrooke ma nie tylko minusy, ale i plusy; ludzie mimo nienawiści do burmistrz nic się nie zmienili. Takich własnie ich lubiła, nie tu, a w Zaczarowanym Lesie, miłych, uśmiechniętych i zakochanych. Uśmiechnęła się smutno witając Davida Nolana i przyspieszyła kroku. zatrzymała się przed budynkiem niecałą minutę przed pojawieniem się Henry'ego. 
-Witaj, chłopcze z baśni- zagadnęła go wesołym głosem. Brązowowłosy drgnął, tylko jedna osoba tak go nazywała. -Ciocia Sophie!- zawołał, przytulił się do niej mocno. Jego krzyk sprawił, że skierowały się na nich zaciekawione spojrzenia,jednak, gdy ludzie ujrzeli znajomą dziewczynę wrócili do swoich zajęć. -Pewnie,że ja, dzieciaku. Zjemy obiad " U babci"? Zjadłabym duże frytki.- Przytaknął cicho, by zaraz posmutnieć. -Nie mogę, obiecałem mamie, że zjem z nią lazanie.- Westchnął ciężko. -Lazanię? Fantastycznie!- Potargała go po włosach.- Leć do Reginy i powiedz jej, że przyjechałam, a ja porozmawiam przyjacielem. -Pewnie- odpowiedział od razu, odsunął się od niej i ruszył do domu machając do niej. Uśmiechnęła się pod nosemnim zniknął za zakrętem i odmachała mu. ~Nic się nie zmieniłeś, dzieciaku~ pomyślała zadowolona, kochała go takim jakim bym, od zawsze, końcu tak z Reginą go wychowały.
    Poprawiła okulary i weszła do sklepu mimo wywieszki "zamknięte". Rozejrzała się wokół zamyślonym wzrokiem i spokojnie skierowała do biura właściciela. -Nieczynne- zauważył średniego wzrostu mężczyzna. Zdjęła okulary kładąc je na zagraconym biurku i przyjrzała się uważnie przydługim włosom w kolorze ciemnego blondu oraz brązowym, przepełnionym wiedzą oraz żalem oczom. -Czyto problem?- spytała od razu.- Mam informację o Bae, a ty mnie wyrzucasz, wujku Rumpel?- Uśmiechnęła się doń złośliwie i zacisnęła palce na okularach podnosząc je. Spojrzał na nią od razu, jego oczy rozbłysły nadzieją.- Jednak mam zostać? - Słucham cię, księżniczko- zaczął, wywołał tym jej głośny śmiech.- Sophie- poprawił się. -Nie ma nic za darmo, sam mnie tego nauczyłeś- zauważyła poważniejąc, przełożyła kilka rzeczy na półkę i usiadła na biurku.Nawet nie mrugnąłchoć jednym z przedmiotów był drogocenny diadem, wpatrywał się w nią z napięciem. -W takim razie, czego oczekujesz?- Nie zastanawiała się, przychodząc tu od początku miała cel i wiedziała jakie warunki postawić. -Zajmiesz się Killianem, załatwisz mu mieszkanie, plus zero prowokowania kłótni i bójek. Milah nie żyje, a ty masz Belle, zakopcie wreszcie topór. -Nie mam Belle, straciłem  przez Hook'a- stwierdził lodowato. Po chwili  znieruchomiał, nie mógł przecież stracić szansy na odzyskanie syna, nie po tylu latach poszukiwać.- Niech będzie.- Westchnął ciężko, nie był zadowolony z umowy, nie zamierzał jej jednak łamać, w swoim życiu złamał tylko jedną. -Poza tym przenocujesz u siebie mojego przyjaciela i na czas pobytu tutaj załatwisz pracę, jeśli uzna, że jesteś w porządku powie cigdzie jest Bae.- W milczeniu skinął głową, bez słowa podpisał podsunięte przez nią dokumenty. -Umowa- stwierdziła radośnie. Pocałowała go w policzek zeskakując z biurka. -Stoi- potwierdził. -Wiem- wytknęła mu język. Włożyła okulary.- Do zobaczenia, wujku.- Opuściła budynek idąc do domu siostry.
***
Jest nowa notka, coś cichutko. Nie podoba się? :( Byłaby wcześniej niestety internet i szkoła mnie nie kochają, nowa część za tydzień (najprawdopodobniej). Dobrej nocy.

1 komentarz:

  1. Mnie się bardzo podoba i z chęcią będę śledzić tą historię :D


    Przy okazji zapraszam na mojego bloga, także o OUaT :)

    OdpowiedzUsuń