czwartek, 21 lutego 2013

Swoboda

Swoboda
"Najpierw daj mi 
Swobodę wyboru,
A potem obdarzaj
Dobrodziejstwami!"

   Dwanaście lat temu na świat przyszła Sophie- Ann, córka jednego z królów w Zaczarowanym Lesie, nazwana tak na cześć zmarłej matki, Annie oraz jej starszej siostry, Sophie- Margaret.
   Stała w ogrodzie króla Drozdobrodego, pomiędzy krzewami czerwonych róż, po prostu patrząc w mrok. Pragnęła prawdziwej miłości nie bogactwa, pól, lasów i zamków należących do jej narzeczonego, króla Matthiasa, którego dwa miesiące wcześniej nazwała Drozdobrodym. Nie o takim związku marzyła! Partner miał ją nie tylko kochać, ale także szanować i stawiać na równi z sobą, a nie dawał jej nic, z tego, o czym marzyła. Postanowił ją zamknąć niczym w złotej klatce, aby nie stracić przyszłej królowej. Nie chciała tego, nie chciała Matthias'a, pragnęła wolności, przygód! Chciał ideału? Nie była ideałem, wszakże ideały nie istnieją.
   Spuściła wzrok na swoje stopy ukryte w lawendowych trzewikach i wykrzywiła wargi w ponurym grymasie, tak, ten mężczyzna nie był spełnieniem jej marzeń. Zacisnęła palce na tasiemce utrzymującej jej włosy w ciasnym warkoczu, jak sobie życzył król, rozpuszczając je. Pozwoliła, by złote pasma rozsypały na na ciemnym materiale płaszcza, w który była ubrana. A gdyby tak uciekła? Ucieczka równa jest tchórzostwu, a o niej dało się powiedzieć wiele, lecz nie można było nazwać jej tchórzem. A jeśli... jeśli poprosiłaby o pomoc Złą Królową lub Titelitury' ego? Niepewnie spojrzała na błyszczący na, nieco zachmurzonym niebie, księżyc, którego łagodny blask pomógł jej podjąć decyzję. Na powrót związała włosy fioletową wstążką i włożyła na głowę obszerny kaptur. Biegła zwinnie omijając wszelkie przeszkody na swej drodze, kierowała się do zamku Reginy. Rumpelstiltskin przebywał w lochach księcia James' a , a przynajmniej tak mówiono.
   Zatrzymała się przy masywnej bramie potężnego, nieco mrocznego pałacu w niepewności przygryzając dolną wargę, wahała się. Czy to dobry wybór? Czego może zażądać od niej Wiedźma w zamian za pomoc jej, nic nieznaczącej księżniczce z małego królestwa? 
-Kim jesteś przybyszu i co skierowało?
-Księżniczka Sophie- Ann, przybyłam prosić o audiencję u Królowej- oznajmiła głośno, z determinacją w melodyjnym głosie.  Teraz nie ma już odwrotu. Czy ryzyko się opłaciło? Otuliła się bardziej ciepłym płaszczem przekraczając bramę. ~Będzie dobrze, nic nie może być gorsze niż małżeństwo z Drozdobrodym~ stwierdziła w myślach dumnym, pełnym gracji krokiem idąc za jednym ze strażników królestwa.
_________
Witajcie, prolog dodany. Pięć pierwszych notek napisanych, reszta ułożona w głowie i zaczynam spisywać do zeszytu jutro z samego rana. Pozdrawiam ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz